Co trafia na talerze Chińczyków, czyli o handlu dzikimi zwierzętami

co-trafia-na-talerze-chinczykow,-czyli-o-handlu-dzikimi-zwierzetami

Duszony żółw leczy raka, mięso krokodyla łagodzi objawy astmy, a jądra tygrysa wspierają męską potencję…  A przynajmniej tak twierdzi mądrość ludowa mieszkańców południowego krańca Chin. Yewei, czyli mięso zwierząt egzotycznych ma być wręcz przepełnione witaminami i wartościami odżywczymi. I często trafia na talerze Chińczyków, nawet pomimo wysokich kar grożących kłusownikom, sprzedawcom i konsumentom.

Dzikie zwierzęta ofiarą ludowych wierzeń

Różnorodne wykorzystywanie żywych i martwych dzikich zwierząt jest głęboko zakorzenione w chińskiej kulturze. Organy stosuje się w tradycyjnej medycynie, skóra i pióra służą jako ozdoby, a mięso stanowi przysmak z górnej półki. Nie oznacza to jednak, że konsumpcja egzotycznej fauny jest w Chinach powszechna. Wręcz przeciwnie – to zjawisko raczej marginalne i zdecydowanie regionalne. Badanie z 2014 roku, podczas którego przebadano ponad tysiąc osób w pięciu chińskich miastach, wykazało bardzo zróżnicowane zwyczaje żywieniowe. W Kantonie 83% ankietowanych przyznało się do zjedzenia co najmniej jednej potrawy z dzikiego zwierzęcia w poprzednim roku. W Szanghaju było to 14%, a w Pekinie zaledwie 5%. Ponad połowa korespondentów z całego kraju stwierdziła, że dzikich zwierząt w ogóle nie należy jeść. Ponadto liczba entuzjastów potraw ze zwierząt i roślin objętych ochroną, dzikich, stabilnie się zmniejsza. Nowy raport WWF (World Wildlife Fund) wykazał, że 30% ankietowanych z Chin, Birmy, Tajlandii, Wietnamu i USA spożywa mniej dzikich zwierząt bądź przestało je spożywać w ogóle, ze względu na wybuch pandemii koronawirusa.

Tym „kulturowym wyjątkiem” na mapie Chin jest prowincja Guangdong, gdzie konsumpcja dzikich zwierząt jest powszechnie akceptowalna. Niektórzy rdzenni mieszkańcy tej prowincji chwalą się, że

„zjedzą wszystko, co ma cztery nogi i nie jest stołem”.

Chińska skłonność do jedzenia potraw z dzikich zwierząt wiąże się z wiarą w ich lecznice właściwości.  Antyczne pisma przypisują cudowne atrybuty praktycznie wszystkim roślinom i zwierzętom, z uwzględnieniem ich mięsa, płynów ustrojowych, a nawet  ekskrementów. Przekonanie o skuteczności tradycyjnych praktyk jest wciąż żywe w chińskim społeczeństwie, szczególnie na głębokiej prowincji – nawet analfabeci z biednych wiosek potrafią wymienić szereg przepisów i recept tradycyjnej medycyny na różnorodne dolegliwości. I tak, zgodnie z powszechnym przekonaniem wyznawców dawnych medycznych praktyk chińskiej wsi jedzenie nietoperzy ma zapobiegać nowotworom, a spożyty tygrysi penis wzmacnia męską potencję.

Pomimo długiej tradycji, „wspaniałe efekty lecznicze” medycyny ludowej nie znajdują potwierdzenia w rzeczywistości. Zheng Jianxian, naukowiec zajmujący się żywnością z South China University of Technology, jasno podkreśla, że „te produkty nie mają przypisywanych im mistycznych właściwości. Porównując wartości odżywcze ptactwa domowego i zwierząt gospodarskich z dzikimi, odkryliśmy identyczne ilości białka, węglowodanów, tłuszczów i innych składników odżywczych”. Ponadto, mięso dzikich zwierząt niejednokrotnie zawiera mniej witamin niż mięso trzody chlewnej.

talerze ChińczykówJedzenie dzikich zwierząt jest uznawane za symbol statusu i bogactwa, ponieważ są one rzadsze, droższe I trudno dostępne. Ponadto wielu uważa, że ich mięso jest bardziej naturalne w porównaniu z produktami hodowli przemysłowej. Na zdjęciu łuskowiec, którego łuski mają posiadać niezwykłe właściwości lecznicze. Handel łuskowcami jest nielegalny i grozi długim pobytem w więzieniu. Jednocześnie, łuskowce są w czołówce najczęściej przemycanych zwierząt na świecie.

Niestety, dla wielu mieszkańców południa największym przysmakiem są zwierzęta objęte ochroną, m.in. trznadel złotawy. Na początku poprzedniej dekady, każdego dnia do restauracji w południowych Chinach dostarczano nawet 100 000 sztuk, każda warta 100 yuanów. Kiedyś te ptaki były często spotykane w Azji. Współcześnie trznadel złotawy jest krytycznie zagrożony wyginięciem. W ostatnich dziesięciu latach praktycznie ich już nie widywano – wkrótce wszystkie zostaną upolowane i zjedzone.

talerze ChińczykówTrznadel złocisty

Czym ich mniej, tym ich cena rośnie, tym są lepszym „biznesem” dla kłusowników i handlarzy. Podobnie wygląda sytuacja jerzyków jaskiniowych. Z ich gniazd wykonuje się zupę, która jest uważana za prawdziwą „odżywczą bombę” (medycyna tego nie potwierdza). Populacja jerzyków jaskiniowych od kilku lat stoi na skraju wyginięcia.

„Bardzo mocno zraniłem się w pasie. Bolało, nie mogłem wytrzymać tego bólui. Pewnego dnia mój przyjaciel przygotował zupę z węża. Zjadłem trzy miski i już nie czułem żadnego bólu. Gdyby nie ta zupa nie mógłbym tutaj siedzieć tak długo z tobą i rozmawiać.” – opowiedział dziennikarzowi 67-letni rolnik z Guangdongu.

talerze ChińczykówSprzedawcy rozładowują klatki ze zwierzętami na sprzedaż na targu w prowincji Guangdong. Za sprzedaż zagrożonych gatunków grozi 10 lat pozbawienia wolności, ale nie powstrzymuje to kłusowników przed polowaniem na łuskowce, jeżozwierze czy gigantyczne salamandry.
Covid ratunkiem dla zwierząt?

Handel i spożywanie dzikich zwierząt niesie ze sobą wiele negatywnych konsekwencji, nie tylko w postaci eksterminacji gatunków i dewastacji całych ekosystemów. Sprzedaż dzikich zwierząt zwiększa szansę występowania nowych wirusów i epidemii, o czym ludzkość niejednokrotnie zdążyła się przekonać. Ebola, AIDS, SARS – to wszystko są choroby odzwierzęce.

Ze sprzedażą egzotycznych zwierząt najczęściej kojarzą się „mokre targi”, które dla wielu zachodnich odbiorców stały się niemalże synonimem ubojni dzikiej fauny. W rzeczywistości, na „mokrych targowiskach” można nabyć świeże produkty, w tym warzywa i mięso (w opozycji do suchych targów, gdzie znajdują się produkty niepsujące się). Podłogi są często spłukiwane wodą przez sprzedawców po umyciu stoisk, dlatego też określa się je mianem „mokrych”. Duże, wielomilionowe chińskie miasta mają zazwyczaj kilkaset “mokrych targowisk” –  są one tak rozpowszechnione, jak nasze swojskie „bazarki” z warzywami. Dla dużej części ludzi w całej Azji „mokre targowiska” to po prostu miejsca, gdzie można kupić świeżą żywność w przystępnej cenie. Na zdecydowanej większości nie sprzedaje się żywych zwierząt.

talerze ChińczykówSprzedawcy przygotowują stragan z owocami morza na targu w Pekinie, 2019.

Niestety, istnieją przykre wyjątki od powyższej reguły, do których należał niesławny targ w Wuhanie. Na „mokrym targu” w Wuhanie wielokrotnie dokumentowano przypadki handlu żywymi zwierzętami, trzymanymi w małych klatkach, często zabijanymi na oczach klientów.

Oczywisty problem stanowi również brak standardów sanitarnych na wielu tego typu targowiskach. Nie ma tu podstawowej infrastruktury zapewniającej czystość, nie ma też nadzoru sanitarno-weterynaryjnego, którego przedstawiciele badaliby sprzedawane produkty choćby celem wykrywania pasożytów, niebezpiecznych bakterii, czy wirusów.

W miejscach tego typu następuje bezpośredni kontakt pomiędzy żywymi i martwymi osobnikami gatunków, które w warunkach naturalnych nigdy ze sobą się nie stykają. A to rodzi poznane już przez cały świat niebezpieczeństwo wybuchu epidemii. Pojawia się ono w momencie, gdy zwierzęta różnych gatunków są trzymane blisko siebie w niesanitarnych warunkach.

Wirusolog Lee Poon podkreśla, że każde zwierzę posiada własne wirusy i bakterie. Jest takim symbiotycznym mikro ekosystem (podobnie jak człowiek, który nie może prawidłowo funkcjonować bez określonych bakterii w układzie pokarmowym na przykład). Stłoczone w jednym miejscu zwierzęta zarażają się wzajemnie – wirus „przeskakuje” z gatunku na gatunek, zmieniając nosiciela, kó™ry często nie jest uodporniony na dany typ wirusa, czy rodzaj bakterii. Tym samym wzrasta ryzyko zainfekowania człowieka, który spożyje chore zwierzę. Krytycznie niebezpieczną sytuację tworzy przetrzymywanie w bliskim sąsiedztwie żywych i martwych zwierząt. Płyny ustrojowe żywych zwierząt mieszają się z krwią zabitych, zapewniając idealne warunki do rozwoju wirusów i bakterii. Spożycie mięsa zarażonego zwierzęcia jest najszybszym sposobem na przeniesienie choroby, ale nie jedynym. Bezpośredni kontakt (dotyk, wdychanie) z zakażonymi zwierzętami lub ich odchodami również może sprzyjać rozprzestrzenianiu wirusów.

talerze ChińczykówPracownik sanitarny niesie w reklamówce żywą salamandrę po zamknięciu targu w Wuhan, grudzień 2019.
Wielomiliardowy biznes

Po wybuchu pandemii koronawirusa, 24 lutego 2020 roku rząd chiński ogłosił zakaz handlu i konsumpcji dzikich zwierząt. W wyniku zakazu zamknięto 20 000 farm dzikich zwierząt w całym kraju. Tym razem korzystając z powszechnego poparcia społecznego.

Pierwsze próby wyrugowania handlu dzikimi zwierzętami pozyskiwanymi dla celów spożywczych podjęto już w 2003 roku, po wybuchu epidemii SARS. Zabroniono wówczas hodowli i konsumpcji zwierząt podejrzanych o przeniesienie wirusa na ludzi, m.in. cywetami. Cywety, które stały się źródłem epidemii prawdopodobnie zaraziły się obcym im wirusem od innego gatunku na targu, gdzie były przetrzymywane w skrajnie niehumanitarnych warunkach. Po dwóch latach presja opadła i zakaz został zdjęty, ze względu na gospodarczy wkład tej specyficznej branży dla rozwoju kraju – jak to uzasadniono. Prawdopodobnie za zmiana pierwotnej decyzji stanęły bardzo duże pieniądze – handel dzikimi zwierzętami to biznes przynoszący „narkotykowe zyski”.

Hodowla dzikich zwierząt rozpoczęła się na początku lat 80. przy wsparciu rządu. Z jednej strony był to element kampanii walki z ubóstwem, a z drugiej strony sądzono, że legalna hodowla dzikich zwierząt pomoże chronić zagrożone populacje przed myśliwymi. I faktycznie hodowla dzikiej fauny i flory skutecznie przyczyniła się do regionalnego rozwoju gospodarczego oraz zwiększyła dochody ekonomiczne rolników i pracowników leśnych. Według Chińskiej Akademii Inżynierii, wartość rynkowa przemysłu dzikiej fauny i flory wyniosła w 2016 roku ok. 76 miliardów dolarów. Sam sektor żywnościowy wart był 19 miliardów. Hodowla zwierząt w celach konsumpcyjnych stanowi tylko niewielki procent całego przemysłu –  trzy czwarte wartości sektora pochodzi z hodowli zwierząt futerkowych, dla tradycyjnej medycyny oraz w celach rozrywkowych. Wiele z tych farm wciąż działało po wprowadzeniu zakazu w lutym 2020 roku. Zamiast zakazać hodowli zwierząt dla pozyskiwania futer, chiński rząd sklasyfikował norki, lisy i szopy pracze jako zwierzęta gospodarskie, wyraźnie wykluczając je spod zakazu. W tym samym czasie, większość państw europejskich (tymczasowo bądź na stałe) wstrzymała przemysł futrzarski, ze względu na wysoką podatność norek na zarażenie koronawirusem Covid-19.

Zakaz spożywania dzikich zwierząt z 2020 roku nie obejmuje stosowania wyrobów odzwierzęcych w chińskiej medycynie, jedynie niejasno nakazuje wprowadzenie surowych procedur dotyczących produkcji. Granica pomiędzy konsumpcją a medycyną jest tymczasem iluzoryczna, ponieważ wiele osób spożywa dzikie zwierzęta właśnie ze względu na ich zdrowotne właściwości. Istnieje spora szansa, że egzotyczne zwierzęta będą hodowane w celach medycznych, a następnie nielegalnie sprzedawane na mięso. Tradycyjna medycyna chińska jest również silnie popularyzowana przez państwowe media i partię. W 2018 roku, Chiny zalegalizowały stosowanie rogu nosorożca i kości tygrysa w medycynie tradycyjnej, nie zważając na fakt, że intensywne polowania przetrzebiły populacje tych zwierząt. W zeszłym roku wprowadzono prawo zakazujące  publicznej krytyki tradycyjnej medycyny, a niedawno rząd zaczął promować stosowanie tradycyjnej medycyny w leczeniu COVID-19, nie mając na to żadnych naukowych dowodów.

Co trafia na talerze Chińczyków, czyli o handlu dzikimi zwierzętami - 1 2024Policjant pilnujący cywety złowionej przez rolnika w Wuhan, 2003 rok.

Status handlu dzikimi zwierzętami w Chinach stał się jeszcze bardziej niejasny dwa miesiące temu. 17 czerwca rząd oficjalnie wydał zawiadomienie o wstrzymaniu realizacji zakazu handlu dziką fauną i florą. W komunikacie czytamy: „29 maja 2020 roku, Ministerstwo Rolnictwa i Wsi za zgodą Rady Państwa opublikowało krajowy katalog zasobów genetycznych zwierząt gospodarskich i drobiu, który doprecyzował granicę między zwierzętami lądowymi a zwierzętami gospodarskimi i drobiem. W oparciu o dalszą poprawę odpowiednich przepisów ustawowych i wykonawczych, trzy departamenty postanowiły wstrzymać realizację ustawy o zakazie handlu dziką fauną i florą. Wymaga się, aby wszystkie odpowiednie instytucje we wszystkich regionach przestrzegały przepisów o ochronie przyrody Chińskiej Republiki Ludowej (…)”. Wygląda na to, że sytuacja dzikich zwierząt w Chinach powróci do statusu sprzed dwóch lat.

Sytuacja dzikich zwierząt w Chinach nie jest zależna wyłącznie od nakazów i zakazów rządu. Równie ważne są zmiany w społecznej mentalności, w tym rosnąca świadomość na temat zagrożeń płynących z niszczenia ekosystemów i niekontrolowanego spożycia zagrożonych gatunków.

Co trafia na talerze Chińczyków, czyli o handlu dzikimi zwierzętami - 2 2024

Tekst: Milena Świeboda

Co trafia na talerze Chińczyków, czyli o handlu dzikimi zwierzętami - 2 2024

Źródła zdjęć:

  1. https://www.voanews.com/a/science-health_coronavirus-outbreak_live-animal-markets-worldwide-can-spawn-diseases-experts-say/6183154.html
  2. https://www.nytimes.com/2020/03/05/opinion/coronavirus-china-pangolins.html
  3. https://ru.wikipedia.org/wiki
  4. https://www.theguardian.com/environment/2014/jul/07/pangolin-and-porcupines-on-sale-in-chinese-market-despite-jail-threat
  5. https://edition.cnn.com/2020/04/14/asia/china-wet-market-coronavirus-intl-hnk/index.html
  6. https://www.nationalgeographic.com/animals/article/china-bans-wildlife-trade-after-coronavirus-outbreak
  7. https://amp-cnn-com.cdn.ampproject.org/v/s/amp.cnn.com/cnn/2020/03/05/asia/china-coronavirus-wildlife-consumption-ban-intl-hnk/index.html?amp_gsa=1&amp_js_v=a9&usqp=mq331AQKKAFQArABIIACAw%3D%3D#amp_tf=Od%3A%20%251%24s&aoh=16592773028057&referrer=https%3A%2F%2Fwww.google.com&ampshare=https%3A%2F%2Fwww.cnn.com%2F2020%2F03%2F05%2Fasia%2Fchina-coronavirus-wildlife-consumption-ban-intl-hnk%2Findex.html

Co trafia na talerze Chińczyków, czyli o handlu dzikimi zwierzętami - 2 2024

Źródła:

  1. http://www.jinriguanzhu.com.cn/art/26068
  2. https://time.com/6050178/wildlife-covid19-china-markets-wwf/
  3. https://www.npr.org/2020/01/22/798644707/why-wet-markets-persisted-in-china-despite-disease-and-hygiene-concerns?t=1659348160542
  4. https://time.com/5770904/wuhan-coronavirus-wild-animals/
  5. https://chinadialogue.net/en/nature/5506-eating-habits-in-south-china-driving-endangered-animals-to-extinction/
  6. https://edition.cnn.com/2020/04/14/asia/china-wet-market-coronavirus-intl-hnk/index.html
  7. https://theconversation.com/wildlife-trade-poses-health-threats-to-humans-but-chinese-wildlife-farms-are-profiting-173204
  8. https://amp-cnn-com.cdn.ampproject.org/v/s/amp.cnn.com/cnn/2020/03/05/asia/china-coronavirus-wildlife-consumption-ban-intl-hnk/index.html?amp_gsa=1&amp_js_v=a9&usqp=mq331AQKKAFQArABIIACAw%3D%3D#amp_tf=Od%3A%20%251%24s&aoh=16592773028057&referrer=https%3A%2F%2Fwww.google.com&ampshare=https%3A%2F%2Fwww.cnn.com%2F2020%2F03%2F05%2Fasia%2Fchina-coronavirus-wildlife-consumption-ban-intl-hnk%2Findex.html
  9. https://www.theguardian.com/environment/2014/jul/07/pangolin-and-porcupines-on-sale-in-chinese-market-despite-jail-threat

Co trafia na talerze Chińczyków, czyli o handlu dzikimi zwierzętami - 2 2024

Redakcja: Leszek B. Ślazyk

e-mail: kontakt@chiny24.com

© 2010 – 2022 www.chiny24.com

Co trafia na talerze Chińczyków, czyli o handlu dzikimi zwierzętami - 6 2024

 » Read More

Powered by the Echo RSS Plugin by CodeRevolution.

Bez kategorii